Poobsypywałeś perłami!
Niełatwo się im nadziwić
Miłości do męża, do ludzi
A Ty zawsze ponad wszystkimi
Najmilszy, Najczulszy, Najsłodszy
Nastąpił ten dzień gdy oddałeś
Łzy szczęścia na myśl, że przyszedłeś
W Przeistoczeniu, lecz powiedz jak?
Bo była najdłuższa ta droga
Przez ogród męczarni straszliwej
Gdzie Ty – Śliczna Perła Najczystsza
We własnej się krwi zanurzyłeś
Pragnąłeś nas mieć już przy Sobie
Że jak oszalały z miłości
U stóp perły porozrzucałeś
Swe Serce i Ciało w wolności
Czy mogłaby być miłość większa
Niż to, co codziennie się dzieje
Gdy Ty wciąż od nowa przychodzisz
Nie myśląc, że tracisz, szalejesz?
O Panie i Stwórco Wszechświata
Obrońco zaś wszelakiej duszy
Racz przyjąć od dziecka Twojego
Miłości ten mały okruszek.
Gdańsk 2009