Myślałam kiedyś o Pana Marsjaszu
trzydzieści dwa lata temu
że ziemia przyjmuje ten krzyk
i krople krwi żywej chłonie
…„A”, o którym Pan pisał
a od którego posiwiało drzewo
„A” Marsjasza bez skóry
„A”…
…Sztuka musi się wznosić
w metafizycznej toni
by światło dopuścić do mroku
by tam na głębinach koić…
Męstwem jest żyć wbrew siłom
przyjąć każdy odcięty płat
nowe płuc pola i żeber polany
odkrywać nowy ten świat
gdy Pański Marsjasz staje się cały
wspólny innych konaniu
skąpanych w cierpieniu i w męstwie zbolałych
powoli kiedyś, obecnie pomału
Myślą przytulam Marsjasza Pana
widząc w nim znowu tę Miłość
która jest Prawdą, która jest siłą
kiedy Marsjaszem każdy się staje
Pragnęłabym teraz już spotkać Pana
licząc na Pańskie prawdziwe spojrzenie
gdzie dusza na duszę potrafi popatrzeć
by uczyć się jak żyć najwierniej
Zbigniewowi H. 2021
