Chodziłabym przy tobie jak samica pawia
Dumna
Wyprostowana
Na ustach uśmiech sekretny
Z powodu twojej obecności miłej
Cieszyłabym się powiewem wiatru
Co szumi we włosach
I dotyka skroni…
Milczenie byłoby szczytem rozmowy
Bezpieczne i błogie
We dwoje…
Jak wśród małżonków
Wzrastających latami
W miłości życzliwej ku sobie
Nawzajem
Objąłbyś mnie ramieniem
Utulił ciepłym spojrzeniem
A ja, przeszyta dotknięciem
Ległabym w twym objęciu
Na zielonej trawie
Zastanawiając się tylko
Czy to, co dane było mi przeżyć
To już rzeczywistość
Czy marzenie jeszcze.
Koszalin 1999