Pragnienia są wielkie, pragnienia są trudne
Czasami są dobre a czasami złudne
Uczą nas wyboru ważnego ogromnie
Gdy dobre na krzyżu zawisną pokornie
Bo gdyby Bóg zechciał Ukochany, Miły
Sprawić przecież mógłby, by się w nas spełniły
Tymczasem On czeka na naszą gotowość
Oddania Mu pragnień dojrzałych jak owoc
Złóżmy je pod krzyżem w pełnym zawierzeniu
W wolności nad życie, tęsknocie ku Niemu
Tu tętni miłości największa nauka
Która wciąż przekracza zupełnie człowieka
Dlatego tam zawsze gdzie Prawda króluje
Kiedy więdnie życie, nie szkoda płatków róż
W ofierze płomiennej dla Niej – doskonałej
Milczącej i cichej, w ufności składanej
Zapragnął Bóg Stwórca obdarzyć godnością
Zadanie nam dając i darząc miłością
By zawsze umierać dla świata, dla siebie
Zyskując jedyne prawdziwe pragnienie
Duszo moja pragnij Boga Przyjaciela
Byś pozostać ze mną zechciał tu i teraz
Życie całe czekam na to i bez końca
Oddaję Ci pragnienia we mnie żyjące
I cóż to, że bolą tęsknoty pisklęcia
Co stąpa po ostach, pokrzywach i cierniach
Skoro róże same w hołdzie mu zanoszą
Jedwab płatków własnych będących rozkoszą
Jakby przez doliny nieme i samotne
Idąc zawsze naprzód, idąc bezpowrotnie
Dane nam przeżywać ciemność w niespełnieniu
By dać się wypełnić Szczęściu Jedynemu.
Gdańsk 2009 (refleksja nad homilią o pragnieniach)